W czasie mojego milczenia wiele się działo i będę wracał do "tamtych" tematów. Ale ponieważ z małym dzieckiem zawsze wiele się dzieje ( o ile zwraca się na to uwagę) zacznę od spraw bieżących. A wśród tych najważniejszą jest samotne zasypianie. Stara sprawa jak świat, światem ale przecież ja tutaj nie odkrywam ameryki, tylko opisuje swój ogląd dorosło-dziecięcego świata.
Mieszko od początku zasypiał w wózku. Niestety w zależności kto go usypiał było to robione różnymi technikami. Ja znając siebie stawiałem na ...nudę, monotonię jazdy wózkiem tam i z powrotem. Do tego jeszcze preferuje pozytywkę z nagraniem, które ma się kojarzyć z zasypianiem ( na zasadzie odruchów psów Pawłowa).
Poziomka większe sztuki robiła bo kołysała wózek w poprzek ( wersja hard) lub śpiewała kołysanki (wersja soft). W tym kołysankę tekstowo przez siebie wymyśloną, która proponowałem podnieść do rangi hymnu rodzinnego, ale tak jakoś zaniechane to zostało. Niestety rekwizytem towarzyszącym zasypianiu jest obowiązkowy smoczek i jakaś szmatka - chusteczka ( wcześniej pielucha), do której Mieszko raczej się nie przytula tylko miętosi w rekach lub kategorycznie odrzuca od siebie - prezentując swój charakter i wolę.
No i nastał czas łóżeczka a tutaj wola Mieszka wyszła na plan pierwszy. Oczywiście chcielibyśmy, żeby przynajmniej wieczorem - zasypiał sam z własnej woli. Nie łamie się jego "ja" - sam postanawia zasnąć bo jest zmęczony. Ale gdzie tam! On słania się na nogach, nie wychodzą mu ewolucje, które bez problemu robi w ciągu dnia ale żeby się położyć i zasnąć - to zdarza się rzadko. I nie chodzi tu o nagła samotność, bo czasem bierzemy go do łózka i jest to samo zwalając się z nóg przemieszcza się tylko od mamy do taty a jak zbierze siły to atakuje strefy zakazane - zwisający przewód od lampki, zasłonę, lub lusterka powieszone na ścianie. No i co tu robić? Z jednej strony nie chce mu "łamać" charakteru "zmuszając" go do zasypiania, z drugiej wiem, że on sam się męczy, trze oczy, słania się ale coś go pcha do działania. Ehhh dylematy tacierzyństwa...
Tacierzyństwo Polsce, Polakom i Polkom jest odległe jak inne galaktyki. Oficjalnie jest patryjarchat, a Matka Polka ma monopol na dzieci. Solową opiekę nad Mieszkiem zacząłem w maju 2010 roku Dopisek z 02.2014. Moje tacierzyństwo ma się dobrze. Miło mi, że obok siebie coraz częściej widzę super-Ojców :) ze swoimi pociechami
Mieszko Kubanik
31 lip 2010
30 lip 2010
Trwam w tacieżyńskim!
Miałem przerwę w umieszczaniu notek i zdjęć.
Ale inne sprawy odsunęły mnie od prywatnej klawiatury.
Zawodowej tez zresztą mało używałem - widać taki okres.
Ale od 17 maja 2010 nic się nie zmieniło - jeżeli Poziomka idzie do pracy ja staje się 200 procentowym kurem domowym, zajmuje się Mieszkiem, piorę, gotuje, sprzątam robię zakupy.
Pisze o tych banałach, bo mogło się by się, wydawać, że był ze mnie wielki tatuś z dużym zapałem i ups...
Zapał szybko minął... Nie - tacieżyński trwa.
Będą też bardziej ciekawsze refleksje - obiecuje!
Ale inne sprawy odsunęły mnie od prywatnej klawiatury.
Zawodowej tez zresztą mało używałem - widać taki okres.
Ale od 17 maja 2010 nic się nie zmieniło - jeżeli Poziomka idzie do pracy ja staje się 200 procentowym kurem domowym, zajmuje się Mieszkiem, piorę, gotuje, sprzątam robię zakupy.
Pisze o tych banałach, bo mogło się by się, wydawać, że był ze mnie wielki tatuś z dużym zapałem i ups...
Zapał szybko minął... Nie - tacieżyński trwa.
Będą też bardziej ciekawsze refleksje - obiecuje!
Subskrybuj:
Posty (Atom)