Mieszko Kubanik

Mieszko Kubanik

10 lut 2014

Delfin ma cztery i pół lat

23 wrz 2010

Pomachał bezradności

To jest niesamowite uczucie. Kiedy bezbronna, zdana tylko na Rodziców istotka zrobi pierwsze swoje kroki. Jeszcze takie „szczudłowate”, jeszcze niedalekie, – ale już swoje!
Mieszko zrobił to po swojemu, czyli zupełnie samodzielnie. Oczywiście najpierw tygodniami raczkował. Siadał i ruszał dalej. Wstawał, trzymał się czegoś i upadał. Czasem poleciał do tyłu albo zbyt wartko do przodu, co kończyło się krzykiem i sinym guzem. Ale był niezłomny. Zwykle dzieciaka uczy się chodzić. Podtrzymując go dwiema rekami potem „idąc” z nim za rękę. Ale nie Mieszko – on sam decyduje o sobie, dochodzi do swoich rozwiązań. Mówią, że ma to po tatusiu…
Miesiące temu zastanawiałem się, dlaczego tak jest ( w odróżnieniu od świata zwierząt i owadów), że nowo narodzony Człowiek jest tak długo bezbronny. Zdany tylko na bliskich. 20 września 2010 roku Mieszko oddalił się od swojej bezradności.

22 sie 2010

Szczęście dziecka

„Czy chcesz szczęścia swojego dziecka?” Pewnie 100 % rodziców odpowie, że oczywiście! Że bzdurne pytanie! Jak można w ogóle o to pytać! Ja zadaje je jednak celowo. Zainspirowało mnie motto z sierpniowej kartki kalendarza LOVE Rachel Hale TrustBrzmi: 
„TYLKO SZCZĘŚLIWI RODZICE MOGĄ WYCHOWAĆ SZCZĘŚLIWE DZIECI”
Jak w takim razie brzmiałaby odpowiedź rodziców na pytanie – czy są szczęśliwi? Nie, nie z powodu posiadania  dziecka (to kolejna ucieczka od tematu) tylko w ogóle, a szczególnie w swoim związku małżeńskim ( lub wolnym). Obawiam się, że niewiele osób odpowie z równą stuprocentową pewnością, że tak – są szczęśliwi. Mam nadzieje, że później przyjdzie refleksja, jaki jest klucz do sukcesu pt. „szczęście dziecka”.

20 sie 2010

MIŁOŚĆ JEST NIEMIERZALNA

Jedną z większych głupot jakie napotykam w życiu rodzinnym jest stawianie pytania:
 KOGO BARDZIEJ KOCHASZ – TATUSIA CZY MAMUSIĘ?
Ta oceaniczna bzdura jest zresztą powielana – tatuś bardziej kocha Blankę czy Mieszka?
GDYBYŚ MIAŁ (a) WYBIERAĆ, to kogo byś wybrał (a) córeczkę czy synka?
Aż się we mnie gotuje jak słyszę takie hasła.
Miłość jest niemierzalna i NIGDY nie należy dziecka stawiać przed takim pytaniem. Tatuś jest tatusiem a mamusia mamusią. Kocha się ich bo są. Dzieci też kocha się bo są. Jeżeli przy tym są dobrzy, mądrzy i uduchowieni to kocha się ich jeszcze bardziej. Jak bardziej? Patrz punkt podstawowy : 
MIŁOŚĆ JEST NIEMIERZALNA.

31 lip 2010

Wysoki próg łóżeczka

W czasie mojego milczenia wiele się działo i będę wracał do "tamtych" tematów. Ale ponieważ z małym dzieckiem zawsze wiele się dzieje ( o ile zwraca się na to uwagę) zacznę od spraw bieżących. A wśród tych najważniejszą jest samotne zasypianie. Stara sprawa jak świat, światem ale przecież ja tutaj nie odkrywam ameryki, tylko opisuje swój ogląd dorosło-dziecięcego świata.
Mieszko od początku zasypiał w wózku. Niestety w zależności kto go usypiał było to robione różnymi technikami.  Ja znając siebie stawiałem na ...nudę, monotonię jazdy wózkiem tam i z powrotem. Do tego jeszcze preferuje pozytywkę z nagraniem, które ma się kojarzyć z zasypianiem ( na zasadzie odruchów psów Pawłowa).
Poziomka  większe sztuki robiła bo kołysała wózek w poprzek ( wersja hard) lub śpiewała kołysanki (wersja soft). W tym kołysankę tekstowo przez siebie wymyśloną, która proponowałem podnieść do rangi hymnu rodzinnego, ale tak jakoś zaniechane to zostało. Niestety rekwizytem towarzyszącym zasypianiu jest obowiązkowy smoczek i jakaś szmatka - chusteczka ( wcześniej pielucha), do której Mieszko raczej się nie przytula tylko miętosi w rekach lub kategorycznie odrzuca od siebie - prezentując swój charakter i wolę.
No i nastał czas łóżeczka a tutaj wola Mieszka wyszła na plan pierwszy. Oczywiście chcielibyśmy, żeby przynajmniej wieczorem - zasypiał sam z własnej woli. Nie łamie się jego "ja" - sam postanawia zasnąć bo jest zmęczony. Ale gdzie tam! On słania się na nogach, nie wychodzą mu ewolucje, które bez problemu robi w ciągu dnia ale żeby się położyć i zasnąć - to zdarza się rzadko. I nie chodzi tu o nagła samotność, bo czasem bierzemy go do łózka i jest to samo zwalając się z nóg przemieszcza się tylko od mamy do taty a jak zbierze siły to atakuje strefy zakazane - zwisający przewód od lampki, zasłonę, lub lusterka powieszone na ścianie. No i co tu robić? Z jednej strony nie chce mu "łamać" charakteru "zmuszając" go do zasypiania, z drugiej wiem, że on sam się męczy, trze oczy, słania się ale coś go pcha do działania. Ehhh dylematy tacierzyństwa...

30 lip 2010

Trwam w tacieżyńskim!

Miałem przerwę w umieszczaniu notek i zdjęć.
Ale inne sprawy odsunęły mnie od  prywatnej klawiatury.
Zawodowej tez zresztą mało używałem - widać taki okres.
Ale od 17 maja 2010 nic się nie zmieniło - jeżeli Poziomka idzie do pracy ja staje się 200 procentowym kurem domowym, zajmuje się Mieszkiem, piorę, gotuje, sprzątam robię zakupy.
Pisze o tych banałach, bo mogło się by się, wydawać, że był ze mnie wielki tatuś z dużym zapałem i ups...
Zapał szybko minął... Nie - tacieżyński trwa.
Będą też bardziej ciekawsze refleksje - obiecuje!

3 cze 2010

Szczęście

Wczoraj wieczorem było pięknie. Po trudach dniach leżymy już w łóżku. Mieszko między mną a Poziomką. Bez zabawek. O dziwo nie nudzi się. Przemieszcza się między nami czołgając się, raczkując, podciągając rączkami. A to interesują go nogi Mamy ( ma to po mnie :) ), albo klepanie w mój brzuch. Nie ma różnicy między Mamą a Tatą - są              R O D Z I C E. Mieszko obydwoje obdarza swoim cudnym uśmiechem i zainteresowaniem, a rodzice nie rywalizują między sobą, kto bardziej kocha Mieszka lub przez niego jest kochany. Po prostu jesteśmy              R A Z E M, w swoim domu, na swoim łóżku, w swoim szczęściu. Poziomka mówi: "nigdy tego nie miałam". Ja myślę : "ja też".