Mieszko Kubanik

Mieszko Kubanik

27 maj 2010

Dzień Mamy

Wczoraj dzień Mamy. Uroczy.
Dobrze, że jest. Szkoda, że ja nie mogę złożyć życzeń mamie, a macocha ich nie chce, chociaż coś tam z siebie, nieudolnie dała...
Najpierw była moja reakcja - a dzień taty - gdzie? Ale zaraz przypomniałem sobie, że zamknąłem w sobie pewne koło, które w coachingu nazywa się "podróżą bohatera". Właściwie nie miałem mamy a to co "było" naznaczyło mnie traumą na całe życie. Tęsknota za mamą, normalną Rodziną pognała mnie w szybkie małżeństwo i dzieci. Dzieci, którym nie mogłem dać ciepła bo nikt mnie tego nie nauczył. Uciekłem w wieloetatowość, żebym przynajmniej pieniądze przynosił. To nie mogło się skończyć dobrze. Potem inne związki i "obce" dzieci, traktowane jak swoje. Dawałem im co tylko miałem, ale żadne nie zadzwoni, nie zapyta co słuchać czy trzeba w czymś pomóc. I wreszcie nastała era Poziomki, mojej drugiej połowy jabłka.
Kiedy widzę jak Poziomka baraszkuje z Mieszkiem a on jest szczęśliwy - mówię "taką mamę chciałbym mieć". Ale jestem ogromnie wdzięczny Bogu, że tego czego ja nie miałem dostaje przynajmniej  mój syn, a ja mogę troszeczkę się przy  tym ogrzać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz