Mieszko Kubanik

Mieszko Kubanik

17 maj 2010

Refleksje po pierwszym dyżurze...

Mój pierwszy dyżur skończył się po 14.00. Wróciła Poziomka. Mieszko akurat spał.
Zaczęło się kiepsko. Noc była nerwowa a rano zobaczyłem plecy wychodzącej do pracy Poziomki i syna - obok w łóżku. Jakby...porzuconego. Wyskoczył mi w wyobraźni bzdurny obrazek "okna życia". Faktem jest, że Poziomka i Mieszko od 5 października byli nierozłączną parą..:) . Najwyżej godzina, dwie przerwy na załatwienie spraw na mieście. A tu nagle ponad 8 godzin...Mieszko nie płakał ale po powrocie Mamy nie przywitał Jej radośnie...Miał żal? Oswajał się jak gdyby...Natomiast na powrót siostry zareagował normalnie - hałasem i usmiechem. Ale siostra "znikała" prawie codziennie.
Ale miały być refleksje...
Pierwsza jest taka, że dzisiaj byłem śmiertelnie poważny. Nie baraszkowaliśmy jak normalnie - było wypełnianie obowiązków. Nie zwracałem na to uwagi ale chyba nie zasłużyłem na jego ani jeden - czarodziejski uśmiech. No ale jak miał się uśmiechać skoro ja byłem śmiertelnie poważny? Mieszko "był" sobą po powrocie obu moich Kobiet. Pokrzykiwał, śmiał się. Bo w naszym domu jest RADOŚĆ , ale muszą być wszyscy. Wtedy się dopełniamy. Nie robię Poziomki i Pati odpowiedzialnych na UŚMIECH  ale coś w tym jest. Plus moja duża kreatywność przy Dziecku jakoś psu na budę się zdaje. Bardziej myślę o jego bezpieczeństwie niż o nowych wspaniałych zabawach. Chyba muszę to zmienić...Jutro dyżurujemy dalej :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz